YouTube i Google+, czyli za bardzo…

Kategoria: Internet Data publikacji: 9 komentarzy

Mam konto na YouTube. Nie po to, żeby publikować materiały wideo i prowadzić kanał, lecz żebym mógł pisać komentarze i magazynować najciekawsze klipy w „ulubionych”. Twórcy YouTube’a wpadli jakiś czas temu na pomysł zachęcenia użytkowników do używania, zamiast niejasnych pseudonimów, swoich własnych, prawdziwych nazwisk. Skorzystałem z tej propozycji i pożałowałem tego.

Od jakiegoś czasu po wejściu do serwisu YouTube widziałem komunikat informujący o możliwości podpisywania się w serwisie imieniem i nazwiskiem, a nie pseudonimem. Przez pewien czas go ignorowałem. W styczniu jednak pewnego dnia kliknąłem w ten komunikat, aby dowiedzieć się, co będzie dalej.

Pojawiło się pole do wpisywania imienia i nazwiska oraz daty urodzenia. Wszystkie te dane były już uzupełnione – mechanizm wziął je sobie z profilu Google. Ja musiałem tylko kliknąć OK i nic więcej. No dobra, od tego momentu w serwisie zamiast dotychczasowego loginu „GasiorTomasz” widziałem moją godność – „Tomasz Gąsior”.

Jakieś kilka godzin (albo dni) później wpisałem jakieś wyrażenie w Google, próbując coś znaleźć. Okazało się, że… mam konto w serwisie Google+. Nad wynikami wyszukiwania miałem dodatkowe opcje związane właśnie z tą usługą (linki „Udostępnij” albo „+Tomasz” – link z moim imieniem).

Nie mam potrzeby ani korzystania z Facebooka, ani z Twittera, ani Google+, ani NK, ani innych tego typu cudów, chciałem więc to konto usunąć. Nie całe konto Google, lecz sam profil Google+, bo nie lubię bałaganu – skoro coś jest mi niepotrzebne, to tego nie chcę. Przeniosłem się do podstrony zarządzania swoim kontem i już na dzień dobry widziałem odnośnik do usuwania całego konta lub samego profilu Google+. Oczywiście z radością stuknąłem w ten odnośnik.

Zobaczyłem poważną podstronę, na której mogłem wybrać czy chcę usunąć całe konto, czy tylko profil Google+. Po wskazaniu tej drugiej opcji zobaczyłem wypunktowaną listę ogromnych strat jakie poniosę, usuwając profil w tym przecudnym serwisie społecznościowym. Stracę zdjęcia, wpisy, kręgi, przyjaciół. Przeżyję. Potwierdzam chęć usunięcia profilu Google+.

Tutaj ujawniło się pewnie niedopracowanie.  Interfejs wyszukiwarki Google wyglądał dalej tak samo, jak przed usunięciem profilu Google+, czyli widziałem odnośniki do tegoż serwisu, mimo że już nie miałem w nim konta. Po kilku dniach musiałem usunąć ręcznie ciasteczka, dopiero to pomogło.

Kilka dni później odwiedziłem serwis YouTube. Coś mnie zaciekawiło. Zamiast mojego imienia i nazwiska u góry po prawej widziałem …mój e-mail. Hmmm… Przecież kilka dni wcześniej przypisałem sobie do profilu imię i nazwisko. Hę?

Okazało się, że portale Google+ i YouTube są ze sobą zdecydowanie za bardzo zintegrowane (stąd taki enigmatyczny, niedokończony tytuł wpisu).

Przy usuwaniu konta Google+, zostały „usunięte” (dalej użycie tego cudzysłowu samo się wyjaśnia) również mój kanał na YouTube i wszystkie moje filmiki. Straciłem też możliwość pisania komentarzy. Pozostała jedynie playlista z „ulubionymi”. Na koncie miałem tylko dwa filmiki, oba niewiele znaczące. Jednak nie wyobrażam sobie, jakbym się wkurzył, gdybym miał dużo ciekawych i ważnych materiałów, które nagle wyparowały!!!

Przy usuwaniu profilu Google+ żadnej wzmianki o YouTube nie było!

Przy próbie wejścia na własny kanał poprzez odnośnik w górnym panelu – „Mój kanał” – serwis sugerował mi założenie nowego kanału, co ignorowałem. Jednak kilka dni później z ciekawości kliknąłem. Do pola, gdzie trzeba wpisać login, sam „wpisał się” mój stary login „GasiorTomasz”. Gdy to zatwierdziłem …wszystko zostało przywrócone. Moje playlisty, filmiki, kanał. Wszystkie te materiały były ustawione na prywatne, a nie publiczne, ale wszystkie wróciły na swoje miejsce. Znów mogłem pisać komentarze jako „GasiorTomasz”.

Teraz pytam się – gdzie tu jest jakaś logika? Gdzie w tym sens? A może to po prostu jakieś niedopatrzenie speców Google’a?

Komentarze (9)

  1. TechCorner

    To jeszcze nic. Google prowadzi inwigilację do tego stopnia, że jak założyłem sobie drugie konto na gmailu i podpisałem imieniem i nazwiskiem (tworząc nowy profil na G+, bo starego już nie chciałem) to połączył mi oba profile. Ciekawy czy gdybym nazywał się Jan Nowak to czy zostałbym powiązany z kontem jednego ze 100 Nowaków?

  2. M4rcin

    @ TechCorner
    Dobre, dobre ;) To okazuje, że nie ma idealnych ludzi, ale to akurat dość znaczące nie dopatrzenie .

    @ Tomasz
    „…jakbym się wkurzył, gdybym miał dużo ciekawych i ważnych materiałów, które nagle wyparowały!!!”
    No fakt, na szczęście pozostaje opcja skopiowania na dysk i wtedy jesteśmy zabezpieczeni, chyba że tak jak ja ma się transfer i ograniczenia :(

  3. Patryk

    Z tego co zauważyłem, to wszystkie komentarze, które opublikowałeś z tego konta YouTube zostały nieodwracalnie usunięte.

  4. Marek

    „Sukinsyny Panie, robią co kcą”.
    Najstraszniejsze jest jak…lekko im to przychodzi :( Jak mało jest ludzi, którzy to zauważają i którym to przeszkadza, a cała reszta jak…w hipnozie klika.
    A te psie syny….sprawdzają i patrzą na ile będą mogli sobie pozwolić. Widzą, że nic się nie stało, nikt nie podniósł rabanu, nie ma konsekwencji…fajnie. Zobaczymy co jeszcze będziemy mogli im wcisnąć :(
    To niby tylko PRL manipulował i narzucał większości swoją wolę ?

  5. Tomasz Gąsior

    W jakimś sensie sprzeciw był. Ileż to było spamu w komentarzach na początku, gdy zintegrowano G+ z YT! Ale niewielu zdecydowało się na taki krok, jak ja, czyli całkowitą rezygnację z korzystania z komentarzy wymuszających logowanie w Google+.

  6. BTV

    TechCorner, to mogło być przez IP, cookies, podobny nick i hasło do tamtego konta.

Dodaj komentarz