Moja filoZofia – w co ja wierzę?
Każdy człowiek w coś wierzy, a jeśli w nic nie wierzy, to też wierzy, bo wierzy, że w nic nie wierzy. ;-) Ja nie wierzę w Boga, ale w coś wierzę. Wierzę w to, co sam sobie wymyśliłem. Moja wiara ukształtowała się sama, mimowolnie w lutym 2013 roku i w tym wpisie opiszę wam ją. Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto podziela moje zdanie.
A więc zaczynajmy… A więc zdania nie zaczyna się od „więc”…
Wyobrażam sobie, że gdzieś wysoko, wysoko w niebie jest bardzo duże krzesło, na którym siedzi jakiś bardzo duży człowiek. Przez niektórych jest on nazywany Panem Bogiem, przez innych Allahem, przez jeszcze innych Krzysiem albo Heniem lub Zdzisiem, a przeze mnie – Panem Przeznaczeniem. Przed tym krzesłem stoi ogromny stół. Na nim leży szachownica.
Na owej szachownicy stoją szachy, pionki. Każdy z nich to tak naprawdę ktoś z nas, ktoś z ludzi tu na Ziemi. Każdy pionek został postanowiony właśnie przez tego kogoś na krześle.
Pan (albo ewentualnie pani, bo zachowajmy parytety…) Przeznaczenie zna każdego z nas. I przekłada nas i nasze losy tak, jak te pionki na szachownicy, bo to właśnie my nimi jesteśmy. On układa te pionki w pary albo większe grupki (wtedy na przykład spotykamy swoją drugą połówkę, miłość), on czasem je przewraca (wtedy spotykają nas tragedie) albo wyrzuca je do kosza (wtedy ktoś umiera).
Pan Przeznaczenie ma plan dla każdego z nas. Każda sytuacja jaka nas spotyka, nawet najdrobniejsza, jest po coś, z jakiegoś powodu. Ciągi zdarzeń, które łączą jakimś wspólnym elementem, mają naprowadzić nas na to, co Pan Przeznaczenie dla nas wymyślił. Choć wierząc w przeznaczenie, warto też pamiętać, że Pan Przeznaczenie pewne rzeczy robi po to, żeby później coś z nich wyszło i jakoś się skończyły, a pewno ciągi zdarzeń są tylko zmyłką, która ma zamydlić oczy. I tylko on wie, co jest jednym, a co drugim.
Ten, kto wierzy w przeznaczenie, dostrzega je w życiu i jest go świadomy. Ten, kto w nie nie wierzy, czesto mówi: „przypadek”. Ja zaliczam się do tej pierwszej grupy i nawet, gdy mówię „przypadek”, myślę „przeznaczenie”.
To moja wiara. Moja własna. A jaka jest twoja?
Komentarze (7)
dipol
oj tomek tomek dajeszpo garach.ale ty masz prawo wierzyc w co chcesz
mqdesu
Twój opis przypomina to co kiedyś pisał ks. prof. Tischner w Filozofii dramatu, o ziemi jako swoistym teatrze a Bogu – jego animatorze. Chociaż Bóg/Absolut nie kieruje człowiekiem bo dał mu wolną wolę. Może jedynie działać na zasadzie przeznaczenia/opatrzności, jak sam piszesz. Pozdrawiam
Tomasz Gąsior
Ja mam chyba trochę inną filozofię. Uważam, że wszystko, co dzieje się wokół nas to decyzja przeznaczenia. Na przykład fakt, że ktoś porusza ręką i mówi „O, mogę poruszać ręką, bo sam tego chcę!” to tak naprawdę decyzja przeznaczenia, a nie tego kogoś.
mqdesu
Właśnie to też napisałam – że mamy wolną wolę :) Pozdrawiam
compl
To jest właśnie paradoks wolnej woli. Niby sam siebie kontrolujesz, ale Bóg (albo przeznaczenie) wie jaką dokonasz decyzję.
Przytoczę tu pewien przykład. Nie do końca doskonały, ale który w pewien sposób naświetli tę sprawę.
Ktoś jest wzorowym uczniem. Ma same piątki, czy tam szóstki. Jest jakiś sprawdzian. Nauczycielka (Bóg, przeznaczenie) wie, że uczeń go nie obleje. Ale ten uczeń ma wybór. Może specjalnie źle napisać sprawdzian albo po prostu specjalnie się na niego nie nauczyć. Ale tego nie zrobi z oczywistych względów.
PS. ” i w tym wpisie opiszę wam ją”- nie podoba mi się szyk zdania.
Szósta linijka od dołu. Literówka w słowie „pewne”
Tomasz Gąsior
Dziękuję ci za komentarz. Dawno nic nie komentowałeś na moim blogasku. Miło, że przybyłeś. ;)
To „pewne” to nie literówka.
compl
Jak czytałem wieczorem to mi to „pewne” jakoś nie pasowało :P Tak to jest jak jak się czyta po nocach.
Dodaj komentarz